Ogród działkowy a odkrycia astronomiczne. Jak w Peerelu działa służyła Ojczyźnie.
2 11 2009 :: Patrycja CembrzyńskaMarian Pilot w książce Wykidajło (Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1980) opisuje świat ogródków działkowych. Na działkach krzyżują się drogi członków małej społeczności.
Poniżej fragment rozdziału Podanie. Marzenia o kawałku ziemi i czystym niebie wyartykułowane w peerelowskiej nowomowie.
„Uprzejmie i gorąco proszę o przyznanie mi pracowniczej działki ogrodniczej w tutejszym POD, za co z góry dziękuję w imieniu niżej podpisanego i nie tylko.
Prośbę swoją uzasadniam wyższą użytecznością społeczną i polityczną, jaką niewątpliwie przynieść mogę z chwilą przyznania mi w/w działki. Miejscem mojego stałego zatrudnienia jest Spółdzielnia Obuwników im. Szewca Kilińskiego, pragnę zaznaczyć jednak, że jestem jednostką, która nie mieści się w tych ramach w pełni i w odpowiednich warunkach przynieść może korzyści wychodzące daleko poza te ramy. […] Z uwagi na to, że obowiązki rodzinne w porównaniu z innymi członkami naszej spółdzielni mam w niepełnym wymiarze, pozostaje mi jeszcze dużo czasu i jest moim marzeniem, by go wykorzystać z jak największym pożytkiem dla naszego społeczeństwa i narodu. Przesadnie długie spanie zawsze traktowałem jako marnotrawienie czasu i w tych okolicznościach od dawna już podjąłem czynności odpowiadające moim szczerym zamiłowaniom i zainteresowaniom z jednej strony, z drugiej zaś, a bynajmniej nie ostatniej strony, mogące przynieść nieocenione korzyści całej ludzkości.
Te ambitne zamiary i cele będę mógł realizować, gdy tylko zostanie mi przyznana działka POD przy ulicy Wąbrzeźnej, gdzie jest podług mojego rozeznania najczystsze powietrze, o co gorąco proszę.
Co uzasadniam w głównej mierze tym, że od najwcześniejszego dzieciństwa ciekawiło mnie niebo, a w szczególności gwiazdy, planety i pozostałe ciała niebieskie, które, z racji młodości lat, słabo jeszcze rozróżniałem. Te zainteresowania, co niejedni mieli mi za złe, miały swoje miejsce nawet w czasie okupacji, kiedy to obowiązkiem i zadaniem każdego patrioty, jakim niewątpliwie byłem, była bezwzględna walka z hitlerowskim najeźdźcą. […]
Systematycznym badaniem firmamentu niebieskiego i umieszczonych na nim ciał zająłem się jednak nie od razu, a po upływie czasu i po dojrzałym namyśle, owocnie wpierw przepracowawszy kilka lat w macierzystej Spółdzielni Obuwników im. Szewca Kilińskiego. Podkreślić pragnę, że pozytywny wpływ na tę moją decyzję wywarła sylwetka naszego patrona, który, jak to powszechnie wiadomo, w czasie wolnym od obuwnictwa nie stronił od pracy społecznej. Słusznie zaś uważając, że każdy powinien zajmować się tym, co mu najbardziej pasuje i do czego wykazuje chęci i zdolności, oddałem się bezwzględnie astronomii amatorskiej, z uwagi na to, że astronomią zawodową zajmują się inni uczeni, specjalnie do tego wyznaczeni. […]
Mimo tak poważnych wydatków, przewyższających znacznie możliwości amatorskiej kieszeni, podjąłem niniejszym decyzję poniesienia ze swej prywatnej kieszeni dalszych kosztów i wyrzeczeń, mających na celu nie tylko osobisty mój interes, ale wzmocnienie amatorskiego astronomicznego autorytetu naszego kraju – jako to kierując niniejszą prośbę do Zarządu o przyznanie mi ogródka działkowego, który zagospodaruję na własną rękę, nie domagając się od nikogo najmniejszego wsparcia.
Do tego kroku skłania mnie fakt, iż z powodu nieposiadania w/w działki umknęła mi sprzed nosa kolosalna okazja przysporzenia sławy nauce ojczystej. Oto 29 sierpnia br. po północy w w/w Gwiazdozbiorze Łabędzia zaobserwowałem gwiazdę Novą. Natychmiast zrobiłem jej zdjęcie i powiadomiłem o swoim odkryciu obserwatorium. Sam profesor złożył mi najserdeczniejsze gratulacje. Niedługo jednak trwała uciecha: następnego dnia okazało się, że trzy godziny wcześniej (podług czasu Greenwich) zauważył ją Japończyk Osumasa i stąd też jego nazwisko zostało wpisane do księgi wieczystej astronomicznych odkrywców. Dlaczego chybionym okazał się mój patriotyczny wysiłek? Wyłącznie z powodu brudnego powietrza, jakie wisi nad blokiem, w którym zamieszkuję; Nova musiałaby rozbłysnąć na niebie jak choinka, bym mógł ją wcześniej dostrzec. W ten sposób wszystko na nic, a czuję się w obowiązku donieść, jaka wynikła z tego szkoda; mielibyśmy my, polski naród, swoją gwiazdę. […]
Argumenty moje, jak wszystko wskazuje na to, są nieodparte, kończąc więc swoją prośbę, powiadamiam, że powierzoną mi powierzchnię uprawną utrzymywał będę w stanie stałej użyteczności i porządku, jako że od godziny szesnastej do zmierzchu jest na to dość czasu, zwłaszcza w lecie, kiedy to właśnie wszystko rozwija się i kwitnie. Równocześnie proszę o zezwolenie na zbudowanie altanki z pięterkiem, jako że pięterko właśnie chciałbym spożytkować do celów astronomii amatorskiej.
Gorąco proszę o przychylenie się i do tej mej prośby.”
za: M. Pilot, Wykidajło, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1980, s. 80-84.