Krajalnica- mój obiekt dnia
23 11 2009 :: Łucja Piekarska-DurajOfiarowana na trzecie życie, do trzeciego domu i drugiej kuchni. Oto krajalnica do chleba. Należy do rodziny przedmiotów “bardzo porządnych”, takich, których szkoda wyrzucać. Kupiona podczas wizyty w NRD, z czasem zakonserwowana przy pomocy białej farby. Jest to jeden z niewielu przedmiotów o wyłącznym, jasno określonym użyciu. Ta krajalnica nie pokroi wędliny, ani pomidorów. Podobnie, ja za dawnych czasów w wiejskiej izbie korzystano z namaszczeniem i określoną czystością z wszystkich narzędzi związanych z chlebem, tak i ta krajalnica miała użycie zarezerwowane. Z czasem wyparta została z za małej kuchni przez przedmioty bardziej uniwersalnego użytku.
Tak trafiła na działkę. Udało się ochronić ją przed zniszczeniem. Stałą się częścią wyposażenia jednopomieszczeniowej altany, gdzie żaden rygor niezbędności nie obowiązywał rzeczy. Czasem na działkę przyszedł ktoś z chlebem. Wtedy się przydawała. Normalnie stała na parapecie, aż do czasu likwidacji działek.
Wtedy na powrót trafiła do swojej pierwszej kuchni, ale już nie pasowała tam. Nie da się z działki powrócić do normalnego życia. Schowana na dole kuchennego kredensu przeleżała kilka lat, aż do czasu kiedy mieszkanie w bloku na Białym Prądniku zostało zlikwidowane. To znaczy jego ostatni mieszkaniec umarł, a dziedzice wybrali inne domy. Przejęliśmy trochę rzeczy skategoryzowanych, jako “stare” i “nikomu nie potrzebne” wraz z odpowiadającymi im historiami.
W swoim trzecim życiu krajalnica stała się obiektem do oglądania. Jeżeli nie znajdziemy dla niej altanki, najprawdopodobniej trafi na śmietnik.
14 09 2011
aj lucja! nie wyrzucaj, takiej oto krajalnicy szukam! :0