Podziel się ziemią
21 06 2011 :: Magdalena ZychInicjatywy spod znaku „good life”, „slow food” i innych figur retoryki ekologicznej stanowią kontekst dla funkcjonowania ogródków działkowych w Wielkiej Brytanii. Jedną z ciekawszych około-działkowych akcji jest działalność Huge’a Fearnley-Whittingstall’a, dziennikarza, pisarza i twórcy telewizyjnego, który z przedsięwzięcia nazywanego przez siebie „eksperymentem” uczynił odpowiedź na tęsknoty tysięcy Brytyjczyków.
Rok 1998. Hugh wyprowadza się na wieś, powrót do natury ma umożliwić poprawę jakości życia, nadać mu sens. Główne motto to lepsza żywność i praca własnych rąk. Powstaje seria kulinarnych programów telewizyjnych o „lajfstajlowym” charakterze. Publiczność entuzjastycznie odpowiada na propozycję, autor koncepcji rozwija więc skrzydła. Powstaje wokół „Opowieści z River Cottage” (pokazywanych także na polskojęzycznych kanałach kulinarnych) komercyjna machina rozmaitych projektów. Cotygodniowa rubryka kulinarna w Guardianie leży w gestii Hugh’a. To autor licznych książek kucharskich, poradników, dvd z instruktażami, a także programów szkół letnich, warsztatów etc. W tej koncepcji ma być etycznie i ekologicznie, jednym z działań jest kampania podjęta w celu uwolnienia kur z klatek Chicken Out! wspierająca chów drobiu na wolnym wybiegu.
Ale najciekawszym działaniem jest Landshare.com To portal internetowy, który służy do łączenia ludzi chcących hodować rośliny z tymi, którzy posiadają ziemię, ale uprawiać jej nie chcą/ nie mogą. Biorąc pod uwagę okropne kolejki na listach oczekujących na wolne allotments w brytyjskich miastach pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Od 2009 roku do dziś zarejestrowało się tam ponad 60 tysięcy osób, to miejsce pełne porad i sprawiające wrażenie tętniącego życiem narzędzia realizacji ogrodniczych miejskich potrzeb.
Hugh wyszukuje tereny w miastach, które leżą odłogiem a mogłyby służyć spragnionym ogrodnikom (np. ziemie należące do Kościoła Anglikańskiego, jednego z największych posiadaczy ziemskich w Wielkiej Brytanii), doradza jak wystąpić do gminy o przyznanie ziemi (istnieje przepis, który zobowiązuje gminę do wskazania ziemi pod uprawę na zasadzie dzierżawy o ile wystąpi o to grupa minimum 6 osób).
Czy działalność landshare.com to pieśń przyszłości? Czy coś takiego mogłoby kiedyś zdarzyć się i w Polsce? Tłem do namysłu nad taką możliwością niech będzie informacja, że w 2008 r. komisja „Przyjazne Państwo” odrolniła tereny w miastach, uwalniając je pod zabudowę. To zielone światło dla inwestorów oraz dla gmin dysponujących ziemią (często właśnie tam w dużych miastach są zlokalizowane ogródki działkowe). Tymczasem Adam Wajrak pisze o antybetonowej inicjatywie pochodzącego ze Słowenii unijnego komisarza ds. środowiska Janeza Potoenika polegającej na stworzeniu specjalnej strategii ochrony gleb w Unii Europejskiej. Chodzi o ograniczenie betonowania i asfaltowania kolejnych terenów. Obecnie 12 procent całkowitego obszaru Europy jest dotkniętych erozją wodną. Co roku na terenie Unii zabetonowywany jest obszar wielkości Berlina.
Być może inicjatywy takie jak landshare.com mogą być działalnością, której czas nadchodzi. Skoro przyroda jest równie kulturowa jak treść programów telewizyjnych, jak piszą brytyjscy socjolodzy Urry i Macnaghten w Alternatywnych przyrodach, to może globalne środki komunikacji ułatwią wytworzenie takiej przyrody, która na ludzką miarę ale w wielkiej skali zurbanizowanych obszarów wciąż będzie w zasięgu naszych zmysłów?