Lustro podziemne
4 05 2009 :: Łucja Piekarska-Duraj :: Komentuj (1)Kalendarz biodynamiczny jest prezentowany na kilku forach działkowych jako jedna z form racjonalnej uprawy ziemi. Bardzo zajmuje mnie kategoria racjonalności. Na jednym z forów ta racjonalność jest tłumaczona poprzez wpływ księżyca: skoro 70- 90 procent rośliny to woda, a wiadome jest, że księżyc oddziałuje na wodę na ziemi (przypływy, odpływy), to nie ma powodu sądzić, że nie ma wpływu na wodę zawartą w roślinach.
Ostatnio, kiedy w pomorskiem pytałam, czy w przydomowym ogródku gospodyni stosuje kalendarz księżycowy, powiedziała, że „owszem obok marchewek sadzi cebulę”, bo szkodniki, które lubią marchewkę nie znoszą zapachu cebuli. W ten sposób unika stosowania szkodliwej chemii. Utożsamienie kalendarza księżycowego z ekologiczną uprawą świadczy pewnie o braku dokładniejszej wiedzy biodynamicznej, ale także pozwala sądzić, że kalendarz księżycowy nie jest czymś kosmicznym i udziwnionym, a raczej równie tradycyjnym i wypróbowanym, jak stare metody zwalczania szkodników zapachem cebuli.
Przekonanie o racjonalnym działaniu wiąże się przecież z doświadczeniem- jeżeli sprawdziliśmy, że coś działa nie ma powodu tego podważać.
Moja koleżanka z pracy mówi, słuchając wywodów o kalendarzu biodynamicznym, że nie chodzi o przypływy i odpływy, tylko o lustro wody podziemnej (!). To brzmi dość magicznie. Szukam nowych dowodów na racjonalność kalendarza biodynamicznego, a na razie idę sadzić kwiatki w skrzynkach, bo we środę koniec czasu siewu.
Nowe Planty
16 04 2009 :: Piotr Worytkiewicz :: Komentuj (1)ROD im. M. Lewińskiego to rodzinny ogród działkowy jak sama nazwa wskazuje powinniśmy tu czuć się dobrze wyrzucając z siebie wszelkie toksyczne substancje… ale do rzeczy – jak mi powiedział członek zarządu dając przepustkę na działki. Zrozumiałem szybko, ze wymaga konkretnego celu akcji. Zapewne z takim pragmatycznym podejściem spotkam się jeszcze wielokrotnie. Póki co bąknąłem coś o wystawie zwłaszcza, że pracuję w muzeum co może ale nie musi warunkować moje spojrzenie na działki.
Wspomniane działki fascynują lokalizacją na terenie dawnych fortów austriackich budowanych w połowie XIX wieku, obecny ogród też należy do historycznych w Krakowie: w pawilonie zarządu wiszą dwie tablice pamiątkowe. 4 marca 1938 było otwarcie a więc się spóźniłem – warto byłoby porównać teren i uprawy które 8 kwietnia obszedłem dookoła zachwycając się rzeźbą terenu, bogactwem drzew i altan o ciekawej architekturze oraz starannie wytyczonymi zagonkami.
Pokiwałem głową nad balią z łapaną z dachu wodą (gdzie te studnie? nie ma! – na odkręcenie kurka czekamy do 10 marca ), plastikowymi opakowaniami po sokach na patykach przeciw szkodnikom i nad ledwo co wystającymi z ziemi kwiatkom – jeszcze za krata ogrodzenia, czekającym przez badacza na uwolnienie.
Krajobraz działek został wygenerowany przez okrągły plac przeznaczony na dziecięce zabawy i osprzęt – rewelacja. Nie chcę krakać ale to obniżenie terenu wygląda na usunięcie ziemi wykorzystanej potem na wyżej położone działki zamykające ową przestrzeń zabaw ze wszystkich stron świata.
Przestrzeń ta to również system alejek spacerowych rodzaj Plant jak wokół Starego Miasta. Nie wchodząc w wewnętrzne podziały i przydziały np. wody dodam jeszcze 5 bilbordów wystających myląco z ponad 2 metrowego żywopłotu od strony ul. Łokietka – czyli głównej ulicy przelotowej. Wyobrażam sobie jaki widok przedstawia ogród z górnego piętra bliskiego wieżowca. Z tą myślą zasypiam.